TVN Turbo, Gadżet

Rzadko oglądam TV, mam inne sposoby na spędzanie wolnego czasu 😉 Wczoraj moją uwagę zatrzymał program TVN Turbo, z racji fascynacji rajdami, chciałem zobaczyć co telewizja TVN oferuje na swoim tematycznym kanale.

Trwał program „Gadżet”, moją pierwszą myślą było co do jasnej ciasnej ma wspólnego wirujący kubek, podświetlana szklanka etc z kanałem „turbo”. Czytam opis programu, który brzmi: „Od dawna wiadomo, że mężczyźni kochają gadżety. Prowadzący program – Zbigniew Urbański co tydzień zaprezentuje najnowsze technologie, oryginalne, elektroniczne zabawki oraz praktyczne urządzenia.”, zadaje sobie pytanie czy oni oszaleli? Czy osoby odpowiedzialne za ten program nie mają pomysłu?! Wydanie które widziałem było porażające, samo prowadzenie programu oraz gadżety jakie były demonstrowane, z całą pewnością nie mają nic wspólnego z mężczyzna. Z tego programu zrobiono drugie telezakupy Mango, koszmar i wstyd. Droga redakcjo programu, gorąco polecam czytać i śledzić takie serwisy jak Engadget lub Gizmodo, bo tam faktycznie pokazują gadżety dla mężczyzn. Są branże które dotknął kryzys, ale od ludzi z TVN nie usłyszałem aby mieli mniej pracy, mniej przerywników reklamowych lub mnie j innych zamowień sponsorskich, wiec dlaczego tak słabo się sprzedaliście?! Zastanówcie się poważnie czy tworzenie testów audio w programie strikte motoryzacyjnym jest sensowne. Zrozumiałbym gdyby ten test był rzetelny, ale to co pokazał prowadzący jest najgorszą i najbardziej tandetną forma testu, rany co ja piszę to nie był nawet test! Pokazywanie marek sprzętu kina domowego, a później jedna z ocen prowadzącego, która brzmiała: „tylne głośniki grają fajnie”, jest totalną porażką. Nie bierzcie się za rzeczy o których nie macie bladego pojęcia. Ten program jest najgorszym elementem całego kanału. Komercha komercha komercha, aż do bólu.

Dostało się programowi „Gadżet”, to teraz kilka słów do całego TVN Turbo, „wiecej jaj, Panowie wiecej jaj”, brakuje w tym programie polotu, iskry. Czy ktoś zarządzający tym odgórnie nie może powiedzieć sobie, że przez najbiższy czas inwestujemy czyli robimy wszystko aby program był po pierwsze kontrowersyjny, z jajem i mający w nosie (na początku, czyli pierwszy rok) to że przyjechała do nas firma XXX i chce coś pokazać w TV, a wiec trzeba być bardzo zachowawczym w ocenianiu tego czegoś… Top Gear, kultowy program motoryzacyjny, owszem ich budżety są duże, ale początki nie były łatwe. Ich kontrowersyjność i oryginalność w prowadzeniu programu, przyciąga miliony. Nie boją się powiedzieć, że ten samochód to lipa etc itp, u nas hmm jeszcze za czasów Zientarskich (w których uważam był duży potencjał), był dobry i zły policjant, jeden z nich chwalił drugi karcił – choć niewielka namiastka tego co chciałbym widzieć. Druga sprawa oni są fascynatami swiata samochodowego i było to widać w ich programach. Ehh.

Przełączam na inny kanał sportowy i oglądam pięknie przygotowaną relację z rajdu Cypru. Choć same rajdy nie mają w sobie bezpośredniej rywalizacji, mam tutaj na myśli że zawodnicy startują jeden po drugim w odstępie czasowym. To forma przedstawienia rajdu, była kapitalna. Pokazanie czasu aktualnie przejeżdzającego do czasu najlepszego, symulacje technik pokonywania zakretów, prędkości na zakretach, biegi etc rewelacja, aż miło się oglądało. Choć taki rajd to impreza kilkudniowa można z niej zrobić bardzo ciekawy materiał. Oczywiście ktoś mógłby znowu powiedzieć „budżety rajdu”, ale ktoś za to odpowiada, skoro na zachodzie można to i u nas też. Tylko brakuje managerów którzy tym się zajmą.

List murzynka

Drogi biały kolego i koleżanko!

Powinieneś zrozumieć kilka rzeczy:
Kiedy się rodzę, jestem czarny.
Kiedy dorosnę, jestem czarny.
Kiedy praży mnie słonce, jestem czarny.
Kiedy jest mi zimno, jestem czarny.
Kiedy jestem przerażony, jestem czarny.
Kiedy jestem chory, jestem czarny.
Kiedy umieram, jestem czarny.

Ty biały kolego:

Kiedy się rodzisz, jesteś różowy.
Kiedy dorośniesz, jesteś biały.
Kiedy praży cię słonce, jesteś czerwony.
Kiedy jest ci zimno, jesteś fioletowy.
Kiedy jesteś przerażony, jesteś zielony.
Kiedy jesteś chory, jesteś żółty.
Kiedy umierasz, jesteś szary.
I ty, kurwa, masz czelność nazywać mnie kolorowym?

Prześlij ten list do swoich białych znajomych. Może następnym razem zastanowią się trochę.

Z wyrazami szacunku
Murzynek

Banki, kryzys, darowizny od rządów

Francja (360 mld euro), Niemcy (400 mld euro), USA (700 mld USD), Wielka Brytania (37 mld funtów), Włochy (20 mld euro)m, Holandia (200 mld euro) przeznaczają ogromne kwoty na gwarancje bankowe – cześć z nich na ratowanie, wspieranie zagrożonych banków. Pytanie: kto za to płaci? Pan płaci, Pani płaci, my wszyscy płacimy. A za co? Za niegospodarność firm nad którymi jak widać jest zbyt mała kontrola. No tak można by powiedzieć mamy demokracje!, wolny rynek!. Tak mamy i jak widać odbije nam się to mocną czkawką. Kto za to odpowiada? Wydaje mi się że ten kto teraz próbuje ratować, czyli państwo. Skoro są instytucje które mogą wpływać na stabilność rynku, powinno pomyśleć się o ich regulacji. Poniżej historyjka którą znalazłem w sieci, a która opowiada o tym jak do tego doszło że banki mają się źle.

U doradcy ds. kredytów hipotecznych

Klient: Kurcze, chciałbym kupić dom, ale nie mam nawet pieniędzy na wkład własny i chyba nie stać mnie na miesięczne raty. Może mi pan pomóc?

Doradca: Jasne! Wkład własny nie jest już potrzebny, bo przecież wartość domu cały czas będzie rosła! I damy panu naprawdę niskie odsetki przez kilka lat. Podniesiemy je potem, dobrze?

Klient: Nie ma sprawy. Jest jeszcze coś… Mam wrednego pracodawcę i może nie wydać mi zaświadczenia o pracy. Czy to będzie jakiś problem?

Doradca: Ależ skąd. Możemy panu udzielić specjalnego “kredytu dla kłamców”. Sam pan potwierdzi swoje zatrudnienie i dochody.

Klient: Jesteście niesamowici! Nie wyrzucacie za drzwi takich jak ja.

Doradca: Prawdę mówiąc, to nie my pożyczamy panu pieniądze – dostanie je pan z banku – więc szczerze mówiąc, mamy gdzieś, czy spłaci pan kredyt. A prowizję i tak dostaniemy.

Klient: Ale numer! No to do dzieła!

Kilka tygodni później w banku…

Bankier: Chyba muszę się pozbyć tych gównianych kredytów. Zaczynają mi tu śmierdzieć. Na szczęście można je przecież sprzedać cwaniakom z Nowego Jorku, którzy mają swoje finansowe sztuczki! Zaraz do nich zadzwonię!

Zobaczmy, co robią cwaniacy z Nowego Jorku…

Bankier z Wall Street: Fuj!!! Pozbądźmy się tych gównianych hipotek, zanim zaczną się do nich zlatywać muchy.

Podwładny: Szefie, ale kto kupi to gówno?

Bankier z Wall Street: Mam! Najpierw stworzymy nowe obligacje, a te gówniane hipoteki wykorzystamy jako ich zabezpieczenie. Obligacje nazwiemy CDO (albo CMO). Sprzedamy te CDO inwestorom i obiecamy, że będziemy je spłacać w miarę, jak ludzie będą spłacać hipoteki.

Podwładny: Nie kumam. Przecież gówno nadal będzie gównem.

Bankier z Wall Street: Jasne, sam w sobie każdy z tych kredytów jest gówniany. Ale zgrupujemy je w paczki z innymi, dobrymi i z takiej paczki tylko część hipotek będzie niespłacalnych. A że ceny nieruchomości idą w górę, to naprawdę nie ma się czym martwić.

Podwładny: Nadal nie kumam.

Bankier z Wall Street: Nowe CDO będą skonstruowane z trzech kawałków (czyli transz). Nazwiemy je “dobre”, “nie tak dobre” i “fatalne”. Jeśli część hipotek nie zostanie spłacona, a to mamy jak w banku, to obiecamy, że inwestorzy mający “dobrą” transzę zostaną spłaceni jako pierwsi. Ci z “nie tak dobrą” – jako drudzy, a na końcu ci, którzy zainwestowali w “fatalne”.

Podwładny: Zaczynam rozumieć. A ponieważ posiadacze “dobrej” transzy najmniej ryzykują, zapłacimy im niższe odsetki niż pozostałym, tak? Za “nie tak dobre” zapłacimy więcej, a za “fatalne” będzie można dostać naprawdę wypasione odsetki.

Bankier z Wall Street: Otóż to. Ale to nie koniec. Wykupimy ubezpieczenie obligacji z transzy “dobrych”. Wtedy agencje ratingowe wystawią nam świetne oceny wiarygodności, od AAA do A. Za transzę “nie tak dobrych” możemy dostać rating od BBB do B. I tak dobrze. A o transzę “fatalnych” nawet nie będziemy pytać.

Podwładny: I tak na bazie gównianych, ryzykownych hipotek stworzył pan papiery o wiarygodnym ratingu AAA i BBB. Szefie, jest pan geniuszem.

Bankier z Wall Street: Ba.

Podwładny: No dobrze, ale komu sprzedamy te trzy transze?

Bankier z Wall Street: Te dupki z Komisji Papierów Wartościowych nie pozwolą nam sprzedać tego wdowom i sierotom, więc sprzedamy je naszym wyrafinowanym klientom instytucjonalnym.

Podwładny: Czyli komu?

Bankier z Wall Street: Firmom ubezpieczeniowym, bankom, norweskim miasteczkom, radom szkolnym z Kansas – każdemu, kto szuka bezpiecznej i dobrej inwestycji.

Podwładny: Ale przecież nikt nie kupi tej “fatalnej” transzy, prawda?

Bankier z Wall Street: Oczywiście, że nie – nikt nie jest taki głupi. Zatrzymamy tę transzę i sami sobie wypłacimy wypasione odsetki.

Podwładny: Wszystko dobrze, ale skoro używamy tych gównianych hipotek jako zabezpieczenia dla zupełnie nowych obligacji to przecież i tak się ich nie pozbędziemy. Nie musimy ich wykazać w bilansie?

Bankier z Wall Street: Jasne, że nie. Faceci, którzy tworzą zasady księgowości, pozwolą nam założyć firmę-wydmuszkę na Kajmanach, która przejmie wszystkie te hipoteki. To gówno pojawi się w ich bilansie, nie naszym. Wymyśliłem nawet fajną nazwę dla tej spółki – Wehikuł Celowy, w skrócie SPV.

Podwładny: Fantastycznie, ale czy na pewno się na to zgodzą? Przecież przenosimy tylko to gówno z miejsca na miejsce, a ono nadal jest nasze.

Bankier z Wall Street: Nie inaczej. Ale przekonaliśmy ich, że aby amerykański system finansowy był zdrowy, inwestorzy nie powinni wiedzieć o wszystkich skomplikowanych transakcjach, jakie prowadzimy na zapleczu.
Tymczasem u Księgowych…

Petent: Szanowny panie, jako inwestor i zatroskany obywatel żądam, żeby zmusił pan nasze instytucje finansowe do większej przejrzystości i otwartości w raportach finansowych.

Król księgowych: Wal się pan.

I kto by pomyślał, że dojdzie do czegoś takiego…

Klient z Norwegii: Człowieku, co się dzieje? Nie dostajemy naszych comiesięcznych odsetek od obligacji!

Bankier z Wall Street: No tak, miałem do was zadzwonić, ale mamy tu prawdziwy młyn. Wygląda na to, paru dupków nie spłaca hipotek, którymi zabezpieczone są wasze CDO.

Klient z Norwegii: Zaraz, zaraz! Przecież kupiliśmy “dobrą” transzę CDO z ratingiem AAA. Tę bezpieczną. To my mamy dostać kasę jako pierwsi.

Bankier z Wall Street: Tak się wszakże złożyło, że hipoteki okazały się bardziej gówniane, niż sądziliśmy i spływa nam z nich bardzo mało gotówki. Mogę was zapewnić, że jesteśmy równie rozczarowani.

Klient z Norwegii: Ale wmawialiście mi, że ceny nieruchomości będą stale rosły, i że wasi kredytobiorcy zawsze mogą refinansować swoje hipoteki!

Bankier z Wall Street: Tak, to było błędne założenie. Spieprzyliśmy sprawę. Pardonsik.

Klient z Norwegii: Mam w dupie wasze błędne założenia! Przecież dostaliście ocenę AAA od agencji ratingowych?

Bankier z Wall Street: Oni też spieprzyli sprawę.

Klient z Norwegii: Ale te papiery były ubezpieczone! Co na to ubezpieczyciele?

Bankier z Wall Street: Jaja se pan robisz? Nie ma mowy, żeby zebrali dość kasy na pokrycie tego bałaganu. Oni też spieprzyli sprawę.

Klient z Norwegii: Pięknie, k… pięknie! I co ja mam powiedzieć ludziom z mojego miasteczka?

Bankier z Wall Street: Powiedz pan, że spieprzyłeś sprawę.

Klient z Norwegii: Pieprz się pan.

Bankier z Wall Street: I pan też.

Chrystusowy wiek ;)

Wczoraj skończyłem 33 latka :), tzw wiek chrystusowy. Dziękuję za życzenia oraz za pamięć. Żartuje, że w tym wieku zostanę ukrzyżowany, wyjaśniając – coby ktoś nie pomyślał że jestem jakimś szaleńcem – ukrzyżowanie oznacza zawarcie związku małżeńskiego ;). Cały pomysł wywodzi się ze słów, które zawsze powtarzałem mojej mamie mając 20-28 lat, kiedy pytała o przyszłą „żonę”, migałem się i odpowiadałem: że ja to się „hajtnę” w wieku 33 lat. Nie miałem wtedy świadomości, że to wiek chrystusowy 😉 Czy to nastąpi w tym roku, nie wiem… 😉

Dołączam piosenkę. Dostałem razem z życzeniami. Wpadła mi z tej okazji bardzo w ucho 🙂

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=pBbWZ6pJ2wc]

Tradycyjnie słowa piosenki:

Niebo wolno dokądś płynie
Stoisz w oknie, z oczu płyną łzy
Dziś są twoje urodziny
Tak czekałeś, lecz nie przyszedł nikt

Dziś są twoje urodziny
Wznieś więc chociaż
Jakiś skromny toast
Za te smutne oczy w lustrze
Teraz wiesz, że już nie jesteś sam

Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był

Wszystkiego, czego chcesz
O czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę ci
Wszystkiego, co już jest
O czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był

Wszystkiego, czego tylko chcesz!

Chochlik na Canon Polska

Wczoraj szukałem instrukcji do lampy SpeedLite 580EX II, wchodzę na stronę www.canon.pl, przechodzę do działu Pomoc techniczna i wybieram opcję „samodzielna pomoc”. Link przekierowuje mnie do europejskiej strony Canon Polska. Pełen profesjonalizm tłumaczenie nazw produktów, domyślam się że to z automatu. SpeedLite widnieje jako Lampy Szybkośćlite 😀

canon

Tuning nastroju

Ilekroć słucham [entry id=157]tego kawałka[/entry] mordka mi się śmieje. Dzisiaj trafiło mnie apogeum pozytywnego nastroju, dosadniej to określając: nadprodukcja hormonu szczęścia. W drodze powrotnej z pracy, wpadłem na pomysł nowej usługi „tuning nastroju”. Ujmując to, reklamowym skrótem, zabrzmi: „call to me, poprawię Ci nastrój.” 😉

Zapewne zaraz eksmitują mnie sąsiedzi, tylko nie wiem za co: czy za głośną muzykę, czy za fałszowanie słów?
„Baby, baby, baby… light my way
Oh, come on…
Baby, baby, baby…l ight my way”

No i stało się, już pukają w ścianę… 😉 pora ściszyć.

Tak sobie szukam zdjęcia, które w jakiś sposób, mogłoby przedstawić nadprodukcję hormonu szczęścia i… pomyślałem, że najczystszą i najbardziej czytelna formą, jest zdjęcie szczęśliwego dziecka. Zdjęcia pochodzą z flickr.com

Tak tak, mam fazę na dzieci – to chyba wiek ;). Tylko hmm jeszcze się, z przyszła matką, nie spotkałem ;D, ale jak się już znajdziemy to… [plansza: „XXX”] i nic więcej nie napiszę 😉

Volvo XC60, bezpieczeństwo w mieście

Nowe dziecko marki Volvo, która od dawien dawna stawiała na bezpieczeństwo swoich samochodów. XC60 został określony mianem City Safety, rozwijając „samochód który zatrzymuje się sam”. Zamontowany system pozwala automatycznie wyhamować i nie dopuścić do kolizji w ruchu miejskim jak i poza. Dodatkowo, samochód został wyposażony w alarmy ostrzegające przed kolizją:

System regulacji płynności jazdy (ACC) – pozwala zachować bezpieczną odległość od samochodu jadącego przed nami, korzystając z tempomatu.

System BLIS, czyli większa kontrola martwej strefy w lusterku bocznym, w momencie pojawienia się obiektu w martwym polu kierowca jest informowany diodą – system działa również w nocy.

System kontroli kierownicy (DAC) monitoruje jazdę kierowcy weryfikując odchylenia od pasu drogi którym się porusza, w przypadku kiedy zachowanie kierowcy może wykazywać jego dekoncentrację spowodowaną np. zasypianiem, uruchamiany jest alarm.

Na podobnych zasadach działa system ostrzegający przekraczanie pasów jezdni (LWD), kierowca przekraczając pas jezdni bez wcześniejszej sygnalizacji (np. kierunkowskazem) jest informowany o tym fakcie.

Szacunkowo, prezentowany model, może kosztować ok 120-150 tyś. złotych, wszystko jest oczywiście zależne od wyposażenia oraz silnika.

www.volvocars.com